theme-sticky-logo-alt
theme-logo-alt

Wszystko o Wrocławskiej 3-majówce – moja subiektywna opinia

Wrocławska 3-majówka od lat jest dużym wydarzeniem na kulturalnej mapie dolnego śląska. Do przedwczoraj nie miałem pojęcia jak dużym. Ciekawe koncerty na kilku scenach, bicie gitarowego rekordu Guinnessa i mnóstwo ludzi, którzy się świetnie bawią. Pierwszy dzień tego wydarzenia (30.04) za mną. Tego dnia pobiłem też mój własny rekord – to był mój trzeci koncert w jednym miesiącu. Jak było? No i jak Wrocław poradził sobie z organizacją? Postaram się podzielić moją opinią na ten temat.

Eluveitie 3majówka Wrocław

Droga do wejściówki

Jadąc na miejsce byłem poirytowany ruchem drogowym w promieniu kilku kilometrów od Hali Stulecia. Koncerty i okoliczne zoo całkowicie zakorkowały ulice, a piesi poruszali się znacznie szybciej niż my w aucie. Potrzebowaliśmy parkingu, żeby się na spokojnie wypakować, z resztą nie spieszyliśmy się też nigdzie. Koleżanka, która z nami jechała, chciała zobaczyć Łydkę Grubasa, ale też nie zależało Jej na tym jakoś bardzo.
Jak to się stało, że i tym razem weszliśmy na backstage? Z tym związana jest zupełnie inna, ciekawa historia, którą chciałbym opowiedzieć, ale niestety nie mogę. Mogę za to powiedzieć, że sytuacja była bardzo dynamiczna i udało się wszystko załatwić po drodze. Jedno jest pewne – gdzie diabeł nie może, tam Rybitwę pośle.

Gdy weszliśmy na teren wydarzenia, swój koncert kończyła właśnie Kasia Kowalska. Jako że nie są to moje klimaty muzyczne, powiem szczerze, że nie wiem nawet, czy widziałem chociaż kawałek tego koncertu. Jeśli o tym piszę to pewnie tak. A może po prostu pojawiło się to w rozmowie? Nie wiem.

Pomimo korków, zdążyliśmy na koncert Łydki i to od samego początku. Tego zespołu też nie jestem fanem, ale nie ukrywam – koncert bardzo mi się podobał. Zabawne teksty, idealnie na wprowadzenie przed nocnym występem Nocnego Kochanka. Nie wiem co powiedzieć więcej na temat tego koncertu.

3majówka 2023 Wrocław

Początek dobrej zabawy

Następnie poszliśmy na Illusion. Ojjj tego kiedyś się duuuużo słuchało. Nadal uważam, że fajnie ich posłuchać, choć przyznam się, że nie pamiętam, kiedy ostatnio włączałem. Niemniej jednak koncert bardzo dobry, a charyzma Lipy mocno zachęcała publikę do dobrej zabawy. Dodatkowy plus za czapkę Hostia (pozdro Pachu!).
Pod koniec setu, stwierdziłem, że muszę usatysfakcjonować nastoletniego Bartosza i wykorzystać wcześniej nabytą wejściówkę by zdobyć fotkę z zespołem. W końcu ilość odtworzeń „Nóż” w moim życiu chyba liczy się już w latach.

zdjęcie z zespołem Illusion

To był też moment, w którym wpadliśmy na Litzę. Lubię Acid Drinkers. Mam Friedricha za bardzo dobrego gitarzystę, ale nie słucham Jego innych zespołów. Ilość wstawek religijno-politycznych jest dla mnie zbyt gęsta. Odpuściłem niedawno nawet lokalny koncert Luxtorpedy z tego powodu. Nie uważam jednak, że chodzenie na te koncerty jest czymś złym. Moja Dominika bardzo lubi Jego twórczość i przy każdej okazji robi sobie z Nim zdjęcie. Dzięki temu zamieniliśmy kilka słów na 3majówce i przyznam, że się bardzo miło zdziwiłem, jaki z Niego spoko facet. Może dzięki temu kiedyś się przełamię i pójdę na jakiś koncert? Zobaczymy. Póki ktoś mi nie wpycha swoich poglądów, to nie mam z tym problemu. Natomiast scena należy do artysty, który to może na niej robić i mówić co chce – działa to w każdą stronę.

Koncertowe przemiany

Po Illusion przyszedł czas na to, by się przejść po terenie festiwalu. W tle gdzieś leciały Strachy Na Lachy, co na szczęście mój mózg zdołał przefiltrować, oszczędzając mi smętów autorytetów z dawnych lat. Nie chcę brzmieć jak boomer, ale o ile chyba potrafię zrozumieć co kierowało mną gdy słuchałem Pidżamy Porno, tak kompletnie nie rozumiem, czemu momentami słuchałem też SNL. To też moment, kiedy naszła mnie mocna rozkmina na temat mojej przemiany przez ostatni rok. Jeszcze rok temu oddałbym wszystko by zobaczyć jakikolwiek koncert. Teraz tych koncertów widziałem tak dużo, że odpuszczam to, co mnie nie interesuje lub mało interesuje. Dlatego tak samo potraktowałem koncert zespołu Kult. Nie umniejszając nikomu muzycznych zasług – to po prostu nie jest moja bajka. Kazik ma ogromną charyzmę, jest scenicznym wyjadaczem, ale do mnie ta muzyka nie trafia i nie będę udawał, że jest inaczej by się komuś przypodobać.

Organizacja – czy Wrocław dał radę?

Był to więc czas by pochodzić po budkach z jedzeniem (CornHUB made my day), napić się pysznego, craftowego piwa i odpocząć w dobrym towarzystwie. Skupiłem się w tym momencie na organizacji. Ludzi było naprawdę mnóstwo. Mimo to nie było żadnego chaosu. Nie widziałem też ani jednej nieprzyjemnej sytuacji i ani jednego policjanta. Kolejki były długie, ale mimo to nie stało się w nich długo. Prywatnie w domu nawet skomentowałem, że zrobili Czechy w Polsce.
Jeśli chodzi o kwestię przystosowanie pod osoby poruszające się na wózkach to… LIONSTAGE pokazało jak to się robi. Serio – nawet gdybym chciał się do czegoś przyczepić, to nie mam do czego. Miałem nawet dostęp do strefy gastro w plenerze, co wcale nie jest takie oczywiste. Toalety dla niepełnosprawnych też były, zamykane (niemożliwe, a jednak) w przeciwieństwie do Fryderyków 2023. Jedyny minus to stan tych toalet, przypominający zapachami stan dworców PKP w latach 90. Niestety na to, że ludzie nie trafiają do sedesu, organizator nie ma wpływu, ale jedno jest pewne – jesteśmy obleśnym gatunkiem.

Najlepsze na koniec

W ostatniej wolnej chwili udałem się na backstage, by upolować Krzysia z Nocnego Kochanka. Jak wspomniałem wcześniej – jadąc na wydarzenie, ciężko było zdobyć wejście na backstage. Gdy już mi się udało, to uznałem, że sytuacja jest tak śmieszna, że muszę o tym opowiedzieć wokaliście i zobaczyć Jego reakcję. Była dokładnie taka, jak myślałem, że będzie.

śmieszne zdjęcie z Krzysztofem z Nocnego Kochanka

Na wieczór przyszedł czas na najlepsze, czyli Eluveitie. Kiedyś słuchałem sporo folk metalu, teraz zdecydowanie mniej, ale i tak czekałem na ten występ najbardziej. Przyznam szczerze, że wszechstronność muzyków i ich wyposażenie instrumentalne sprawiły, że kopara mi opadła. Dziwnie wygląda granie solówki na flecie, ale jest to satysfakcjonujący widok. Nie mam porównania z innymi koncertami tego gatunku, ale scenografia była ciekawa, a muzycy dawali z siebie wszystko, rozpoczynając tym samym swój sezon festiwalowy. Nowa wokalistka (Fabienne Erni), pomimo młodego wieku udowodniła, że ma ogromny talent – zarówno wokalny, jak i do gry na harfie.
W całym występie była też jedna rzecz, która mi się nie spodobała. No może dwie. Pierwsza to nagłośnienie na pergoli. Melodie totalnie się pogubiły, a wokale zlały. Zamiast tego bardzo dobrze było słychać bas i perkusję. A druga rzecz to totalna pierdoła, ale zwróciłem na to uwagę. Nie lubię, gdy zespół praktycznie w połowie seta (w tym wypadku to nie wiem, czy nie wcześniej) daje znać, że powoli kończy grać. Nie wiem, co to miało na celu, ale jedyne co się stało to, część publiki opuściła koncert, najpewniej myśląc, że trzeba się spieszyć, aby uniknąć kolejek do łazienki lub innych miejsc, które zaraz będą przepełnione. Najlepsze w tym wszystkim, że taka sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy i przy ostatnich kawałkach była duża różnica, patrząc na frekwencję na początku i na końcu.

Eluveitie podczas koncertu 30.04.2023 we Wrocławiu

Nocny Kochanek – nocą w Hali Stulecia

Po tym występie przyszedł czas na występ Nocnego Kochanka. Nie wiem, jak to się stało, ale lekko spóźniliśmy się na rozpoczęcie. Ludzi było mnóstwo. Hala stulecia była wypełniona zarówno na trybunach, jak i na płycie. Byłem w szoku, że ściągnęli tak dużo ludzi, ale prawda jest taka, że tak jest zazwyczaj na ich koncertach. To był mój drugi raz z NK na żywo. Różnica była jednak kolosalna, bo na pierwszym koncercie pod sceną była strefa bez alkoholu, co skutkowało tym, że były tam głównie dzieciaki. Koncert NK bez alkoholu. Wyobrażacie to sobie? Na szczęście tutaj podchmielona publika świetnie się bawiła przy alkoholowych przebojach.
Sprawa z tym zespołem jest dziwna… pełna scenografia, super wokal, świetne riffy, pirotechnika wraz z innymi efektami i teksty o… alkoholu, kebabach, dziewczynach i innych kompletnie niemetalowych na pierwszy rzut oka rzeczach. Przyznaję się, że lubię posłuchać tego zespołu i zdarza mi się to stosunkowo często. Nie potrafię jednak uwierzyć w to, że ktoś bierze ich muzykę na poważnie. To, czy jest to „trve” czy nie, średnio mnie obchodzi. Lubię tą muzykę i dobrze się przy niej bawię – czego chcieć więcej?
Ostatnie trzy piosenki obejrzeliśmy nie z płyty a z boku sceny – też fajny widok.

zdjęcie z boku sceny na 3majówce 2023

Po wszystkim zespół jak zawsze zszedł do swoich fanów. Po 10ciu minutach przybijania piątek, robienia zdjęć i podpisywania płyt, wyszli na backstage gdzie czekałem jeszcze na fotkę grupową.

zdjęcie z zespołem Nocny Kochanek

Jak mogę podsumować to wydarzenie? Mocne 9/10. Bawiłem się bardzo dobrze i chętnie wrócę w przyszłości. Kto wie – może nawet wezmę udział w biciu rekordu? Wrocławska 3majówka to doskonały przykład jak w jednym miejscu zebrać różne kultury i style muzyczne, tworząc przy tym niepowtarzalny klimat i atmosferę.

poprzedni post
Fryderyki 2023 – od wściekłości do radości, czyli metal na salonach
15 49.0138 8.38624 1 1 4000 1 https://whellontour.eu 300
Warning: Undefined variable $souje_opt_LogoPos in /home/klient.dhosting.pl/rybadesign/whellontour.eu/public_html/wp-content/themes/souje/footer.php on line 72